Jak się rucha dziwki?



Bardzo trudno mi jest pisać o swoich przemyśleniach, bo są one tak chaotyczne, że sama się w nich gubię. Jak już zbiorę się na jakiś dłuższy wniosek, to jest on przeplatany myślami o jutrzejszym obiadku, czy o badaniu rektalnym (sorry, zboczenie przyszło-zawodowe). Kiedyś zamierzam napisać co nieco o zmienności ludzkiego gatunku i hipokryzji, ale teraz jedynie napomknę, że uważam, że człowiek zmienny jest. Z tego też powodu zawsze ciężko przychodzi mi wyrażanie opinii i przemyśleń, gdyż mogą się one zmieniać jak w kalejdoskopie i bynajmniej nie dlatego, że lubię łopotać jak chorągiew na wietrze, ale dlatego, że każdy dzień przynosi nowe doświadczenia, niektóre tak uderzające, że są w stanie zmienić cały nasz malutki światopogląd. Warto też wspomnieć, że jedyne prawdziwe stwierdzenie to chyba "wiem, że nic nie wiem". Mimo zgłębienia danego tematu, to zawsze pozostaje nam wiele szczegółów do odkrycia, a co się tyczy życia holistycznie - nieskończona ilość prawd i informacji do zbadania. Dlatego też ciężko powiedzieć "tak na pewno", gdyż już w momencie wypowiadania tej formułki nasuwa się pytanie "ale naprawdę na pewno?" Dlatego też, wszystko co tu piszę jest mocno subiektywne i może odbiegać od tej czy innej prawdy.

Ale miało być o dziwkach. Pewnie już każdy się ślini, bo słówko to kojarzy się jednoznacznie, a wiadomo, że pociąg wjeżdżający do tunelu to ulubiony temat Homo sapiens. Zacznę od początku. Kiedyś czytałam na jakimś blogu (czytałam, bo autorka miała całkiem przyjemne i bezpretensjonalne pióro, chociaż w naszych czasach chyba powinno się to nazywać klawiaturą) o tym, że laska idzie na trzeciej randce do kolesia, na spaghetti, do jego skromnego, lecz eleganckiego i nowoczesnego mieszkanka, a w tym mieszkaniu jest równie nieskazitelna łazienka. Laseczka wypiła już kilka głębszych lampek, więc ciśnie do kibelka. Grzecznie przeprasza, wstaje powoli starając się wyeksponować wszystko, co według niej jest do pokazania i kocim krokiem zmierza ku celowi. Wchodzi i widzi (o zgrozo!) niezliczone pokłady różnych kosmetyków. Ale mieszka tu tylko facet jeden, nie? A tu krem na noc, na dzień, na zmarszczki, przed myciem, po myciu, przed sraniem, po sraniu itp, itd. Laska oczęta rozszerza, oddech przyspiesza, bo myśli sobie: a może to jakiś narcystyczny psychol? A może mnie zamorduje i nasmaruje kremikami zimne ciało? Proces myślowy należący raczej do tych średnioprędkich, ale dedukcja zaszła, mianowicie: przecie ja też mam tyle kremików, nawet mam taki przed i po jedzeniu hummusu, to czemu chłop nie może? Przecie chłop też człowiek? Też może chcieć zrobić siebie na bóstwo? A tak w ogóle jak ma tyle smarowideł to pewnie czysty, pachnący i jego zaganiacz też gładko wejdzie. No dobra, oddech wraca do normy, laseczka oddaje strumień, wyciera kilka razy, aby upewnić się, ze żadna kropla się nie ostała i wraca jeszcze bardziej kocim krokiem, zapewniając przyszłego tygryska o happy endzie ich uroczej randeczki.

Wszystko milutko i słodko. A czy ktoś zadał sobie w ogóle pytanie czemu laska wskakuje w obcisłą małą czarną i leci z pachnącą dziurką na trzeciej randce do faceta, co do którego nawet nie wie co trzyma w łazience? Czy nikt nie zadał sobie pytania czy to na pewno odpowiednie podejście, że dupy to na 3 randce można dać ze spokojem ducha? Skoro laseczka, ma już 30 na karku, 5 stałych partnerów z przeszłości, a jajniki dawno nie używane, to już można bez chwili refleksji?


 Tak naprawdę ten wywód dotyczy dużo szerszego zagadnienia. Wiele myśli przyszło mi do wnętrza czaszki, gdy dziś na wykładzie czytałam sobie jeden z bardziej znanych blogów i natrafiłam na wpis: "Czemu kobiety się puszczają?" Znów historia młodej niewyruchanej, która powinna to zmienić, pokazując układ rodny murzynowi, lesbijce, koledze z pracy, koledze kolegi i koledze murzyna. Pomijając już to, że nie uświadczymy żadnej, absolutnie żadnej refleksji na temat moralności tego typu zachowań, to autor stwierdził (o ile dobrze pamiętam), że głównym powodem puszczalstwa laseczek jest MIŁOŚĆ. Nosssz ku**a! Poczułam się jak przybysz z innej planety, który jak tylko wylądował na Matce Ziemii, chciał jak najszybciej spier**lać z powrotem. Świetne wytłumaczenie - jak kobieta kocha, to pójdzie się ruchać z twoim kolegą i jeszcze powie, że to z miłości do ciebie. Pomijając to, że pewnie istnieje jakaś grupa gąsek, o inteligencji porównywalnej właśnie do gęsi, która jest skłonna coś takiego odwalić, to generalnie jak ktoś mi tłumaczy zdradę miłością, to nóż w kieszeni się otwiera. Pisanie o seksie, portalach społecznościowych, wywnętrzanie się na nich, pokazywanie swojego "interesującego" życia, głównie seksualnego, no bo przecież to tygryski lubią najbardziej, to ulubione zajęcie człowieka XXI wieku. Patrzenie na ekran komórki przed spaniem, po wstaniu, w czasie jedzenia, w tramwaju, autobusie, pociągu, w pracy, na wykładzie, w szkole, na wakacjach, w kinie, na kolacji i w każdym ku**a momencie życia sprawia, że wszystkie te słowo SEKS towarzyszy nam w każdej, nawet najbardziej osobistej chwili życia. Skoro jest to wszechobecne i społecznie akceptowalne, to czemu nie? Yolo, raz się żyje, przecież seks to zdrowie, a z resztą jak ktoś mnie ruchnie to znaczy, że jestem fajną foczką, albo jurnym ogierkiem, nie? Czemu nikomu nie przychodzi do głowy, że to wcale nie jest takie cool? Czemu nie pomyślisz, że mając nastoletnią córkę, która płacze, bo dała koledze, a on zamiast się z nią ożenić, to zdjęcie jej zrobił i pokazał innym kolegom, to będziesz w rozmowie z nią zachowywać się, jak ryba otwierająca niemo usta i znów je zamykając, bo nie znajdziesz w główce nic mądrego do przekazywania własnemu dziecku? Czy nie przeszkadza ci, że koleś przed którym wczoraj się wypięłaś, na następny dzień nie pamięta twojego imienia, a jedynie powie kolegom, że niezłą zdzirę wziął od tylca, a tamci go poklepią po ramieniu i spytają o twój numer, po też by chętnie zapięli. Czy nie przejmuje cię to, że jak będziesz stara to w większość twoich wspomnień z młodości, będzie wbita igła cyrkla, zakreślająca krąg wokół wszystkich anonimowych kolesi, których nie pamiętasz nawet twarzy, a mgliście przypominasz sobie jedynie ich ch*je? Twoje doświadczenia będą oscylować wokół brudnych kibli w klubach, trochę elegantszych mieszkań i wracaniu uberem nad ranem z rozmazaną szminką i jakimś syfem na ryju, bo koleś miał nowy szczep HPV na ku*asie? Nie, nikt o tym nie pomyśli, bo popatrzy sobie na insta i zobaczy inną koleżankę niedoli życia w oczekiwaniu na księcia z dużym naganiaczem, która robi dokładnie to samo. Skoro ona to czemu nie ja? Nie pomyślisz o tym, bo znów pisze do ciebie koleś z tindera, wyglądający jak młodszy brat Goslinga, więc żal przepuścić okazję. Nie pomyślisz o tym, bo po prostu jesteś młoda i głupia, a plany na przyszłość opierają się na wyborze wina i filmu na wieczór oraz kreacji na jutro do pracy. Nie pomyślisz o tym, bo po prostu masz zupełnie inną moralność.


Ten wpis jest skierowany do wszystkich, którzy mnie wku**iają. Oczywiście, tyle ile jest ludzie, tyle jest historii, każdy ma swoje inne doświadczenia i przemyślenia, a niektórzy (o dziwo!) naprawdę myślą. Jest mnóstwo lasek, które nigdy się nie puszczą, jest też wiele, które dadzą dupy w przypływie młodzieńczej słabości, ale ogarną się i zaczną się szanować. Nienawidzę wrzucać wszystkich do jednego worka, niestety czasem trzeba coś zgeneralizować, aby dobrze zobrazować krążące w głowie myśli. Wspomniany wcześniej autor bloga pisał, że najczęściej laskę nazywa "dziwką" inna laska, może w większości to prawda, chociaż jak już mówiłam nie szufladkujmy. To nie tylko płeć piękna, ale ogólnie ludzie uwielbiają patrzyć na innych porażkę, bo sami czują się lepiej, a jak wiadomo w bliźnim najbardziej przeszkadza nam wada, którą sami posiadamy. Chciałam tu przy okazji tego spostrzeżenia napomknąć jeszcze o jednym.

Niech ktoś mi powie dlaczego łatka puszczalstwa, dziwkarstwa, kur*wstwa przypięta jest tylko do posiadaczek warg sromowych? Gdy laska zrobi lodzika w brudnym kibelku, to będzie wytykana (może słusznie) palcami i nazywana najgorzej, a koleś? Zostanie poklepany po plecach przez kumpli i razem zaczną hihotać ciężkim basem nieskażonym inteligencją i błyskotliwością mówiąc: "niezły szlauf to był hyehye". Czy żadnemu panu do głowy nie przyszło, że wkładając fujarę w otchłań kobiety lekkich obyczajów, jesteście taką samą dziwką jak ona? Że tak samo powinniście być wytykani i znosić na sobie wzrok obrzydzonej żmii? Generalna społeczna dedukcja jest taka, że facet zaruchany to doświadczony facet, tak więc posiadacze jąder czują się zupełnie w porządku. Czy nikt z was nie pomyśli, ze każdy epitet jakim obdarzyliście swoją wątpliwą wybrankę, jest definicją was samych? Czy żaden z was nie powinien odpowiedzieć sobie na te same pytania, które zadałam dwa akapity wcześniej?

Ten wpis, służy tylko i wyłącznie wylaniu moich smutków, rozczarowania i obaw o przyszłość naszej społeczności Ziemia. Nikogo na pewno nie przekonam, ale nawet nie taki jest mój zamiar. Na początku trzeba by zadać sobie pytanie, jaką każdy z nas posiada moralność? Gdy ktoś uważa, że dawanie dupy każdego weekendu nowemu lubemu jest w porządku, to nie ma o czym dyskutować. Każdy z nas podejmuje swoje własne decyzje, których konsekwencje dźwigamy przez cały długość życia. Dobrze by było jakby ludzie zdawali sobie sprawę z odpowiedzialności za własne czyny i nie próbowali zostawiać ja na poboczu swojej drogi, bo zapewniam, że one prędzej czy później dogonią każdego, a nikt za nas ich nie dźwignie.



Komentarze

  1. Nie chce cię martwić ale to co tu piszesz to początek znacznie większej góry lodowej. Problem leży po obu stronach i braku najbardziej bazowej z cech:"samokontroli" oraz "dumy". Kiedyś ludzie to rozumieli...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty