Dom Pięciu Liści

Muzyczka z Sarai-ya Goyou: https://www.youtube.com/watch?v=mABsEF-cvJg&list=PL4694803A720AEEF5&index=4

Czemu Sarai-ya Goyou rozeszło się bez echa? Nie odpowiem na to pytanie, bo sama tego nie rozumiem. Nie będę ukrywać, że historia szarowłosego porywacza i jego nieśmiałego przydupasa należy do moich ulubionych. A czemu jest taka dobra? Zaraz się przekonacie.


Ciężko streścić tę produkcję, bo to nie akcja jest duchem całej serii, ale spróbujmy powiedzieć o fabule kilka słów. Okres Edo i żyjący wówczas Masanosuke (w skrócie Masa, hehe), który jest nieudolnym, nieśmiałym i strachliwym roninem (taki samurai bez pana) i dlatego też nie może sobie zagrzać miejsca w żadnej robocie. Pewnego pięknego dnia zatrudnia go osobliwy jegomość w różowej yukacie jako swojego ochroniarza. Wszystko by było miło i przyjemnie, gdyby nie fakt, że Yaichi (to ten w różowym) jest przywódcą szajki porywaczy.

Zanim przejdę do meritum, tradycyjnie zacznę od kilku faktów. Rok 2010, produkcja studia Manglobe. Oh yeah! Wiecie co to za studio? Powstało ono na fundamencie rozwiązanego studia Sunrise, które to dało światu jakże niesamowitego Cowboya Bebopa. A samo Manglobe? Samurai Champloo (chyba najlepszy serial o samurajach moim skromnym zdaniem), Ergo Proxy, Michiko to Hatchin, Deadman Wonderland, Gangsta i wiele innych. W serialu mamy istną plejadę gwiazd, jeżeli chodzi o rysowników i animatorów. Kazuto Nakazawa - projekt postaci i szef animacji. Pracował nad takimi produkcjami jak AOT, Death Parade, Ergo Proxy, Samurai Champloo, czy Kuroko no Basket. I kolejna osóbka - Michie Watanabe, odpowiedzialny tu za cały rysunek. Jego wcześniejsze projekty to Deadman Wonderland, Samurai Champloo, Wolf's Rain, Akatsuki no Yona, Fullmetal Alchemist, czy Eureka 7. Seria powstała na podstawie mangi Natsume Ono. Jak patrzę na jej twórczości, to kojarzę jedynie ACCA, mimo to nie można mangace odmówić jednego - ma bardzo, ale to bardzo, oryginalną kreskę. Moje serduszko raduje się na widok tego, że twórcy całkowicie oddali sposób rysowania Pani Ono, co zdecydowanie dodało klimatu serii. Co ciekawe reżyser jest mocno kontrowersyjny. Tomomi Mochizuki I - ma na swoim koncie mnóstwo produkcji, zarówno dobrych, jak i bardzo słabych np. Pupa.


Uff, chyba możemy przejść do wychwalania serii, bo na podziw na pewno zasługuje. Opis fabuły nasuwa myśl o seinenie z duża ilością walk i wartką akcją. Tak zdecydowanie nie jest. Mimo, że serial ma wiele elementów pasujących do seinenu, to posiada też charakter produkcji typu josei. Seria należy raczej do powolnych, akcji jest mało, ale jak już się pojawia, to powoduje niemały wzrost liczby uderzeń serduszka. Co tworzy tę serię? Przede wszystkim ogromna dojrzałość. Mamy tu  dialogi na wysokim poziomie, które nie dają nam całego obrazu danej sytuacji, ale delikatnie zwracają uwagę na ukryte motywy i uczucia bohaterów. Poostacie też nie są typem sweet little sixteen, ale dorosłymi ludźmi z naręczem doświadczeń. Nic tu nie jest oczywiste, czarny charakter wcale nie jest taki w smole kąpany, nasz nieśmiały bezrobotny wcale nie jest taką chodzącą beznadzieją, na jaką wygląda, a każdy z bohaterów z odcinka na odcinek wykłada na ekran więcej elementów z swojej ciekawie zbudowanej osobowości. Yaichi - najbardziej tajemniczy i niejednoznaczny ze wszystkich postaci, powoli ujawnia nam swoją mroczną przeszłość, pokazując zupełnie inną skrytą osobowość. Masa, mimo że nieogarnięty, nieprzystosowany do życia, pizda, a nie facet, wraz z biegiem fabuły chwyta  widza za serce i rozczula, sprawiając, że kibicujemy mu coraz gorliwej. Reszta ekipy Domu Pięciu Liści jest równie niepowtarzalna, a każda z zbudowanych przez mangakę i twórców anime oddzielnych historii, ciekawa. Wszystko to skąpane jest w niesamowitym klimacie miasta okresu Edo, w jego zakamarkach, ciemnych tawernach i rozświetlonych dzielnicach rozkoszy.


Bardzo interesującym tematem jest rysunek. Już wspomniałam o tym, że jest zdecydowanie nietypowy, co dla mnie samo w sobie jest ogromnym plusem. Cieszę się, że jest jeszcze ktoś w tym przemyśle, w którym drzemią pokłady oryginalności. Projekt postaci jest prosty, ale jak ktoś mi powie, że rysunek wygląda słabo, to wykręcę kolana na drugą stronę i karzę przebiec półmaraton. Przepiękne tła, z namysłem użyte przyciemnione, mgliste kolory, które według reżysera mają oddawać klimat ówczesnego Edo. Jedynie liście klonu (w końcu to Dom Pięciu Liści) mają żywo czerwoną barwę. Motoryka postaci też jest w porządku, ale nie ma na nią położonego szczególnego nacisku. Z resztą nie dziwota, bo jak mówiłam, nie ma tu za dużo walk. Warto wspomnieć jeszcze o muzyce, która dla mnie jest po prostu świetna. Yukio Kondou i Kayo Konishi - mimo, że w ich wcześniejszym dorobku nie znajduję nic interesującego, to tym razem świetnie połączyli dźwięk tradycyjnych japońskich instrumentów z przygrywką pianina, tworząc dobrą i wpisującą się w klimat muzyczkę słodką dla naszych uszu. Minusem jest opening. Słaby, nieciekawy, oklepany, zupełnie nie pasujący do serii.


O Sarai-ya Goyou można by długo mówić, opisując każdy najmniejszy szczegół, bo ta seria po prostu się nie nudzi! Dojrzała opowieść o tym jak, każdy z nas na swój sposób radzi sobie z przeszłością, z doświadczeniami i emocjami. Wzruszająca, mimo wolnej akcji niejednokrotnie emocjonująca historia samuraja  przedstawiona z zupełnie innej perspektywy. Propozycja raczej dla starszych odbiorców, nie ze względu na treści +18, bo takich raczej nie znajdziecie, ale z uwagi na dojrzałość produkcji i to, że aby ją w pełni poczuć, warto mieć kilka latek na karku. Seria niesamowicie klimatyczna, jedyna w swoim rodzaju. Niestety, nie jest ona dla każdego. O takich produkcjach mówi się, że albo się je kocha albo nienawidzi. Ja wybieram to pierwsze!


Ocena: 9/10

PS Daje linka do wywiadu z reżyserem. Minusem jest to, że przeprowadzony po angielsku, a plusem - krótki. https://www.animenewsnetwork.com/interview/2012-03-02/interview-tomomi-mochizuki-on-house-of-five-leaves


Komentarze

Popularne posty