Mocne! część 2

Witam serdecznie. Wybaczcie, że tak długo to trwało, ale w końcu udało mi się dokończyć topkę mocnych scen z anime. Pragnę także poinformować, że brałam pod uwagę sceny z seriali, a nie z filmów.

UWAGA! Pisałam to w części pierwszej, ale powtórzę, że opisy scen są wielkimi spojlerami, więc jak ktoś nie oglądał danej serii, niech pominie poświęcony jej akapit. Skoro już wszystko wyjaśnione - enjoy!

Tradycyjnie muzyczka, tym razem z Samurai Champloo -> https://www.youtube.com/watch?v=cNplZrRSjeI

Gdyby ktoś nie czytał części pierwszej, niech kliknie tutaj -> Mocne! część 1

6.  Ren i Nana (Nana)


Dla mnie Nana to nie tylko jedno z najlepszych anime jakie oglądałam, numer 1 wśród romansów w japońskiej animacji, ale także niesamowita kopalnia emocji i wzruszeń. Cała potęga tej serii tkwi przede wszystkim w dojrzałości oraz skomplikowanych relacjach między bohaterami, które (o chwało!) naprawdę przypominają te, z którymi zmagamy się w realnym świcie. Dla mnie najbardziej przejmujący jest związek Nany Osaki i Rena, który sprawił, że pochłonęłam prawie 50 odcinków niemal w kilka chwil. Dlatego, też moja ulubiona scena dotyczy właśnie wspomnianej pary. Po 2 latach od rozstania Nana idzie na koncert Rena, a później do jego pokoju hotelowego, aby raz na zawsze się z nim pożegnać. W momencie gdy gitarzysta chwyta dziewczynę za rękę i zamyka drzwi, wiemy już, że plany wokalistki odjechały daleko, daleko, własną drogą. Mimo tak długiej rozłąki emocje bohaterów wcale nie przycichły, wręcz stały się tak silne, że nasza para nie może wydobyć słów, a my z oczekiwaniem wymalowanym na twarzy, chwytamy każdy ich gest. Nikt w anime, tak prawdziwie nie oddał ludzkich uczuć, jak właśnie twórcy Nany.


5. Johan (Monster)


Zacznijmy od tego, że Monster jest prawdopodobnie najlepiej dopracowaną historią anime, jaką dane mi było zobaczyć. Historia budowana skrupulatnie cegiełka za cegiełką, wciąga nas w całości i nie puszcza nawet na sekundę. Jednak seria ta byłaby bez Johana, jak McDonald's bez frytek. Nie będzie w tym przesady, jak napiszę, że to najlepszy czarny charakter w historii japońskiej animacji. Jego szerokie wykształcenie, ponadprzeciętna inteligencja, piękna twarz, niebieskie niewinne oczy oraz nieskazitelne blond włosy, kontrastują z diaboliczną osobowością. "Pomocy! Potwór wewnątrz mnie zaraz eksploduje!" - a gdy już to się dzieje, twórcy fundują widzowi przejażdżkę bez trzymanki. Jeżeli ktoś powie mi, że przewidział poczynania Johana, to szczerze mu pogratuluje. Ta postać jest tak skomplikowana, tajemnicza, zaskakująca, a przede wszystkim mrożąca krew w żyłach, że niejeden aktor pewnie pragnął by stworzyć w swej karierze właśnie taki charakter. Dlatego każda scena, gdy pojawia się piękna twarz blondyna, jest po prostu świetna. Moja ulubiona to chyba ta, gdy Johan stoi wraz z Shuwaldem pośrodku płonącej biblioteki, chwyta starca za twarz i patrzy mu głęboko w oczy, a Shuwald mimo, że jest niewidomy, mówi, że widzi piekło. Gdy kilka chwil później Johan pojawia się na przeciwko Tenmy i wskazuje palcem środek swojego czoła, pokazując lekarzowi kierunek, gdzie ma strzelać, szczęka opada nam do ziemi. Według mnie, najlepiej zbudowana postać jaką widziałam w anime.


4. Akane i Makishima (Psycho-Pass)


Historia policjantów z Biura Bezpieczeństwa Publicznego w świecie Sibylii to jedna z moich ulubionych animacji, a to też za sprawą kilku naprawdę świetnych scen. Chociażby początek i koniec pierwszego sezonu. Początek - scena gwałtu, a później strzał świeżo upieczonej inspektor - Akane, do dopiero co poznanego podwładnego zaskakuje, zachęcając do oglądania kolejnych odcinków. Koniec - gdy Kogami nie może opanować gniewu i chęci zemsty, staje naprzeciw jednego z najlepiej napisanych czarnych charakterów w anime i zabija go, niszcząc sobie tym samym jakąkolwiek nadzieję na w miarę normalne życie w świecie Sibylii, widz ma plecy wrośnięte w fotel. Jednak najlepsza scena według mnie to ta, gdy Akane pierwszy raz spotyka Shogo Makishimę i to w niezbyt miłych okolicznościach  - albowiem trzyma on brzytwę na gardle jej najlepszej przyjaciółki. Gdy największa nadzieja społeczeństwa, czyli Sibyla zawodzi, Akane staje przed najtrudniejszym wyborem - zabić Makishimę i samemu stać się przestępcą, tym samym łamiąc własne zasady moralne, czy pozwolić mu podciąć gardło jej przyjaciółki. Takich emocji fan anime, na pewno nie czuje na co dzień.


3. Strzał do Legato (Trigun)


Historia Vasha the Stampede należy do bardzo specyficznych. Zabierałam się za nią 3 razy, bo pierwszy odcinek bardziej przypomina Pokemony niż poważną produkcję (oczywiście nie obrażając fanów Pokemonów, też kiedyś oglądałam). Jednak warto dać serialowi szansę, bo z każdego odcinka na odcinek staje się coraz lepszy. Dosłownie - każdy odcinek jest lepszy od poprzedniego, tak więc, gdy zbliżamy się do finału, anime przybiera niemal rangę arcydzieła. Vash - najgroźniejszy przestępca, za którego głowę wyznaczono $$60,000,000,000, tak naprawdę jest całkowitym przeciwieństwem, tego o czym mówią plotki. Kieruje się on jedną, żelazną zasadą - nie zabijać. Dlatego wyobraźcie sobie, jakie emocje towarzyszą widzowi, gdy po ponad 20 odcinkach, trzymający się własnego kodeksu moralnego Vash, wymierza broń w Legato i strzela, a ciało przeciwnika spada na ziemię. Po prostu trzeba to zobaczyć!


2. Mugen vs Sara (Samurai Champloo)


Pisałam już gdzieś, że najlepszym anime według mnie jest Cowboy Bebop, a depcze mu po piętach Samurai Champloo. Moim zdaniem, ta seria to jedna wielka świetna scena, ale znajdzie się kilka szczególnych. Zacznijmy może od dwóch odcinków poświęconych historii Mugena. Gdy nasz buntowniczy bohater niemal umiera przy dźwiękach niesamowitej piosenki Ikue Asazaki, widz zdaje się przenosić wraz z bohaterem do innego świata. Podczas, gdy Mugen kulejąc zbliża się do Kozy (to dziewczyna, a nie zwierzę, jakby co), nasze emocje zdają się wirować w takim tempie, jak lecące w tle dźwięki The million way of drum. Wraz z bohaterami przeżywamy wiele niesamowitych pojedynków, ale jeden zapada szczególnie w pamięć. Niewidoma kobieta - Sara, która mimo swojej ułomności znacznie przewyższa umiejętnościami walki naszych dwóch bodyguardów, wypowiada pewne słowa skierowane do na wpół żywego Mugena: "Widzę ogromny wir nienawiści i gniewu wewnątrz ciebie. Jest on tak wielki, że nie jestem w stanie stwierdzić, czy to nadal smutek. Tak jakbyś nigdy nie był przez nikogo kochany". Gdy Sara pada martwa od miecza Mugena, te słowa jeszcze przez długi czas pozostają w naszych głowach.


1. Bang! (Cowboy Bebop)


Ciężko mi cokolwiek napisać o Cowboyu Bebopie, bo moje słownictwo nie jest w stanie oddać genialności tej serii. Bohaterowie, muzyka, scenerie, animacja, motoryka, historia, dubbing, dialogi - tu wszystko jest po prostu rewelacyjne. A sceny! Ciężko zliczyć wszystkie świetne momenty, bo zdarzają się one niemal w każdej minucie. Począwszy od walk Spike'a z Pierrotem Le Fou, od obejrzenia przez Faye kasety VHS nagranej x-lat temu przez nią samą, od niesamowitej sceny walki Spike'a z Vicious'em w kościele, gdy nasz bohater spadający w dół wśród tysięcy odprysków witrażu, wraz z towarzyszącymi mu dźwiękami piosenki Rain, przypomina sobie poszczególne sceny z przeszłości, kończąc na ostatnich odcinkach. A ostatnie odcinki to majstersztyk!. Odejście Eda, słowa Julii genialnie oddające całe dzieło - "It's all a dream", ostatnia rozmowa Spike'a z Faye: "Od tamtej pory dostrzegam przeszłość w jednym oku, a w drugim widzę teraźniejszość. Dlatego myślałem, że mogę zobaczyć jedynie fragmenty rzeczywistości, nigdy cały obraz", historia o nieśmiertelnym kocie i wreszcie końcowa walka z Vicious'em, przy dźwiękach genialnej muzyki skomponowanej przez Yoko Kanno - to wszystko jest tak niesamowicie emocjonujące, że jak to piszę, to na nowo przeżywam te uczucia, które towarzyszyły mi podczas seansu. Mimo to, te momenty to jeszcze nic. Dochodzimy do słowa, które stało się klasyką -"Bang"...
Myślę, że dla kogoś, kto oglądał, dalszy komentarz jest zbędny.




PS Zachęcam do zerknięcia na nowe posty z etykietą "Opowiadania": Zawstydzony księżyc oraz Coś trwałego, coś... pięknego

Komentarze

Popularne posty